Liceum okazało się dla mnie nie lada wyzwaniem. Ilość zapowiedzianych kartkówek i sprawdzianów w jednym tygodniu przysypała mnie. Nie raz, nie dwa siedziałem w nocy z nosem w książkach. Zazdrościłem innym, że mieli czas na naukę, że mieli nawet wolny czas. Ja go nie posiadałem. Musiałem zdać, a jeden, głupi haczyk na mnie doprowadził do zminimalizowania większej ilości czasu po lekcjach.
Jedna osoba potrafi zrujnować mi życie oraz psychikę.
No tak, oczywiście kartkówka musiała być. Skończyłem dosyć późno, ponieważ miałem jeszcze dwie godziny SKS'ów. Byłem chudy i zgrabny, dlatego lekkoatletyka jak najbardziej do mnie pasowała. Pomimo zmęczenia i pustej szkoły, nie ruszyłem do domu, a szedłem przez korytarz, zatrzymując się dopiero przed pokojem o nazwie "Sekretariat". Nienawidziłem tego miejsca, a nawet bałem się tam wchodzić, aczkolwiek musiałem. Ostatni raz przeczesałem gęste, jasne włosy i pociągnąłem za klamkę.
No tak, sekretarki nie było. Jak zwykle musiał dokładnie zadbać o to, by nie było żadnych świadków. Z westchnieniem otworzyłem dalsze drzwi o nazwie "Dyrektor".
Dokładnie się mnie spodziewał, dlatego jak zwykle ciemnowłosy mężczyzna po trzydziestce siedział wygodnie na swoim skórzanym krześle przed biurkiem, paląc papierosa. Obserwował mnie zmrużonym wzrokiem, czekając aż przejdę do konkretów.
Nienawidzę go całym sercem.
- Spóźniłeś się.- odezwał się głębokim głosem, obkręcając papierosa w ustach.
- Trening mi się przedłużył.- mruknąłem cicho, odkładając torbę pod ścianę.
- Nie obchodzi mnie to.- warknął, wypuszczając dym i dla zachęty rozchylając uda.
Nienawidzę tego robić.
Nie okazując po sobie niechęci, wolno podszedłem do niego, siadając mu pomiędzy kolanami. Z obojętnym wzrokiem rozpiąłem mu rozporek spodni, biorąc do ręki męskość mężczyzny i wkładając do ust. Czule pieściłem ją językiem, na co dyrektor zadowolony pogłaskał mnie po głowie.
Jednakże jemu to nie wystarczało, brutalność to jego główna cecha. W pewnym momencie złapał mnie za włosy i zmusił do włożenia całego narządu w usta. Zacisnąłem powieki, lecz powstrzymałem w sobie obrzydzenie, powracając do pieszczenia.
- Odsuń lekko twarz.- zażądał, a ja zrobiłem to, co kazał.
Dopiero teraz jego nasienie wytrysnęło mi w twarz, przez co skuliłem się mimowolnie. Ten jednak śmiał się ze mnie zadowolony, po chwili nabierając na opuszek swojego palca nieco spermy z mojego policzka i przejeżdżając nim po moich wargach.
- A teraz mnie pocałuj.
Dotyk jego silnego języka był jeszcze gorszy od poprzedniej czynności, dlatego na twarzy wskoczył mi grymas, gdy powstałem z podłogi, a ten pociągnął mnie za ubranie, łapczywie i równie namiętnie całując. Sperma mieszała się w naszych ustach, a mężczyzna nie oszczędzał śliny. Kiedy w końcu pozwolił mi się odsunąć, na jego ustach wskoczył szyderczy uśmiech.
- Rozbierz się.- mogłem się tego spodziewać.
Dosyć powoli zdjąłem z siebie wszystkie ubrania, zostawiając je na podłodze, jak i bokserki również. Dyrektor przelecił po mnie wzrokiem, zamyślony.
- Usiądź na biurku, kotek potrzebuje dzwoneczka.- wydawał mi kolejne rozkazy, które musiałem spełnić bez okazywania po sobie niechęci.
Tak więc zrobiłem to, co kazał, siadając przed nim na biurku i opuszczając luźno nogi. Mężczyzna za to zagłębił dłoń w jednej z szuflad, widocznie czegoś szukając. W końcu ją wyjął ukazując mi srebrny dzwoneczek na czerwonej wstążce. Czułem, że jego pomysły nigdy się nie skończą. Dyrektor po raz kolejny przeleciał po mnie od stóp do głów, myśląc prawdopodobnie nad zawieszeniem dzwoneczka. Nagle zauważyłem na jego twarzy zawadiacki uśmieszek, a dłonie skierował na moją męskość, zawieszając na niej dzwoneczek. Zacisnąłem powieki, zły.
- Hmm...- następnie rozejrzał się po pokoju w zamyślony, zacząłem się nawet bać jego dalszych pomysłów.
W pewnym momencie podszedł do swojej teczki pod ścianą, z której wyjął... zabawkę w kształcie różowego penisa. Odruchowo podwinąłem nogi pod siebie, odsuwając się na drugi koniec biurka i z przerażeniem na niego patrząc.
- Chcę cię odpowiednio przygotować, Shuji. Bądź grzeczny.- wskazał palcem podłogę, na której postawił zabawkę.- Mam usłyszeć dzwoneczek.- a następnie rozsiadł się wygodnie w fotelu, obserwując mnie zaciekawiony.
Z trzęsącymi dłońmi zsunąłem się z biurka, powoli podchodząc do owej rzeczy i odwracając się przodem do mężczyzny. Spojrzałem na niego ostatni raz błagalnie, lecz on to najzwyczajniej w świecie olewał, do tego ponaglił mnie machnięciem ręki. Przełknąłem ślinę powoli kucając nad zabawką, którą stopniowo zagłębiałem w swoim wnętrzu. Była ona dosyć spora, więc pierwsze wejście skomentowałem cichym jękiem, aż zacisnąłem zęby.
Jemu to nie wystarczyło, dlatego posłał mi wrogie spojrzenie bym się nieco pospieszył. Zacząłem powoli się w niej poruszać, w górę i w dół, a nawet poczułem nieco w tym przyjemności, która poszerzała się z każdą chwilą. Na sam koniec odchyliłem głowę do tyłu, uśmiechając się zadowolony. Moim ciałem pogrążyła się sama przyjemność z robionej czynności. Moje ruchy stawały się bardziej intensywniejsze i głębsze. Zachciałem więcej. O wiele więcej.
- Widzę, że spodobała się zabawka.- usłyszałem głos mężczyzny, który słysząc dzwoniący dzwoneczek na mojej męskości uśmiechał się szeroko.- Koniec tego dobrego. Połóż się na biurku.
Zatrzymałem się gwałtownie, obserwując go. Mimowolnie wyjąłem z siebie zabawkę, kocimi ruchami wchodząc na biurko i kładąc się na nim plecami. Zmrużonym spojrzeniem obserwowałem mężczyznę, poddając się mu do syta, a nawet chcąc by wziął mnie tu i teraz.
Nie wiedziałem, co się ze mną dzieje.
Mężczyzna pozbył się z siebie przeszkadzających spodni i bielizny, rozszerzając mi uda przez co wydobyłem z siebie nieco perwersyjny dźwięk. Mimo tego nie wszedł we mnie, a chęć pożądania we mnie rozbudzała się z każdą minutą. Czułem w sobie obrzydzenie, jak i jednocześnie przyjemność, chęć poczucia go w sobie jak wczoraj i przedwczoraj. Jak było każdego dnia od dwóch tygodni.
Dyrektor wpierw musiał dokładnie obejrzeć moje wnętrze, teraz już nieco mokre od zabawki, a następnie poprawić dzwoneczek, który oczywiście musiał dobrze wisieć na mojej męskości. Zniecierpliwiony jęknąłem cicho, gdy mężczyzna zaczął bawić się moimi sutkami, obracając je w dłoni i ściskając.
- Coś ty taki napalony?- zaśmiał się wrednie, a ja pod wpływem emocji walnąłem go lekko stopą w twarz.
Natychmiast tego pożałowałem, kiedy na twarzy mężczyzny ujawnił się niezadowolony grymas. Uniósł moje biodra jeszcze wyżej, wyginając lekko i dosyć szybkim, gwałtownym ruchem wchodząc we mnie. Pomimo uprzedniego przygotowania poczułem w sobie ból, krzycząc cicho, aż zakryłem usta dłonią. Dyrektor chciał mi pokazać nauczkę, robiąc energiczne i bolesne ruchy w moim wnętrzu, dłońmi zaciskając moją męskość i jednocześnie bawiąc się dzwoneczkiem na nim.
Chciał się po prostu wyżyć na mnie, a ja z trudem powstrzymywałem się od jęków i westchnień, które i tak po chwili wypłynęły z moich ust. Kolejny raz ogromna przyjemność zastąpiła ból. Mimowolnie wzdychałem cicho, odchylając głowę do tyłu i nawet uśmiechałem się lekko. Pomimo nierównego oddechu mężczyzna złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, a stróżka śliny wypłynęła z moich ust po brodzie. Objąłem go za szyję, zaciskając dłonie na jego koszuli.
Przyjemność. Jedyne odczuwane przeze mnie uczucie w tej chwili.
Gdy mężczyzna poczuł na swoich dłoniach moje nasienie, sam doszedł we mnie, wychodząc równie szybko. Oddychałem głęboko leżąc obezwładniony na biuru i z uśmiechem czując, jak wypływająca sperma z wnętrza kapie na podłogę.
- Zaczyna ci się to podobać.- uśmiechnął się pod nosem, lecz i tak po chwili plasnął mnie otwartą dłonią w udo bym podniósł się z jego biurka, co zrobiłem dosyć niechętnie, od razu padając na podłogę zmęczony.
Dyrektor rzucił we mnie moimi ubraniami, sam nakładając swoje i biorąc teczkę z podłogi. Zajrzał jeszcze do odpowiednich rzeczy, po czym ruszył w stronę drzwi.
- Tylko nie siedź tu zbyt długo. Do zobaczenia.- i wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samego.
Nienawidzę go.
~*~
Na początek chcę znów przeprosić, ale tym razem nie za pisanie opowiadań, a za liczne błędy jakie są w tym. Wiem, że są i to nawet w każdym zdaniu, ale nie potrafię ich poprawić. Nie umiem. Nie nadaję się do tego. Gomene. ; - ;
Arbuz dzisiaj nie mogła poprawić, ponieważ na kompie jej nie było. Może jutro poprawi, a jak to zrobi - WIELKIE PODZIĘKOWANIA DLA NIEJ.
Pomijając błędy - nie komentujcie mojego zboczenia. c:
Mam nadzieję, że się spodoba.
Sayo